wtorek, 20 marca 2018

Justyna Kopińska- "Z nienawiści do kobiet"




Zawsze powtarzam, że szukam w książkach prawdy- o ludziach i świecie, o mechanizmach, które kierują tym wszystkim, co nas otacza. To jest clou mojego czytania- nie rozrywka i opowiastki o wydumanej rzeczywistości, które pozwalają złapać oddech i rozluźnić się po troskach dnia codziennego, a maniackie tropienie prawdy- prawdziwych emocji, prawdziwych relacji, prawdziwej rzeczywistości.
To mnie interesuje i tylko dzięki temu jestem się w stanie rozwijać jako czytelnik i jako człowiek. Nie musi to być prawda rzeczywista, wystarczy, gdy literacka fikcja jest odwzorowaniem realnego życia i szczerych emocji.

W przypadku tej książki dostałam prawdę w najczystszej postaci, które wyzwoliła we mnie ogrom uczuć. Justyna Kopińska pisze tak, aż brakuje miejsca na oddech - niezwykle przenikliwy styl, bezkompromisowość, rzetelność w podejściu do tematu, ostre, zero- jedynkowe i przypierające do muru pytania, nie pozostawiają miejsca na fałsz, konfabulację, owijanie w bawełnę, kreację. Jest głosem tych, którzy zostali pokonani przez system, machinę urzędniczo- prawniczą, niesprawiedliwość, przemoc.
Demaskuje te procesy, ten bełkot prawników i rzeczników prasowych, którzy odsyłają do akt, zasłaniają się „niepamięcią”, zrzucają odpowiedzialność na innych, by wreszcie w najczystszy i pełen bezczelności sposób odpowiedzieć:
„Nie pamiętam, a nawet jak pamiętam, to i tak pani nie przekażę”.
To ludzie, którzy tworzą ten system, którzy odpowiadają za przepisy, prawo, które nas wszystkich dotyczy- tylko niektórych rozlicza się z niego bardziej, a innych znacznie mniej.

Baczny obserwator rzeczywistości odnajduje to wszystko wokół siebie- w działaniach polityków, w pracach sejmu, w sprawach z czołówek wiadomości i to człowieka po prostu przeraża i paraliżuje, ta świadomość że ja, że ty- w każdej chwili możemy być wmanewrowani i osądzeni za czyjeś winy (sprawa Tomasza, który niesłusznie spędził w więzieniu 18 lat, bo ktoś zechciał ukryć swoją winę kosztem upośledzonego chłopaka, który nie umiał się bronić, film „Układ zamknięty”, film „Symetria”), że molestowanie czy wykorzystanie może nas dopaść w pracy, na łonie rodziny, w naszym towarzyskim życiu.
To pozostawia szeroko otwarte oczy, lęk, ale może też dać siłę do tego, by próbować się przeciwstawić, porzucić naiwność, na rzecz zwierzęcej nieufności i podejrzliwości. By mieć odwagę mówić prawdę i o tę prawdę walczyć, choć… w zanadrzu pozostaje świadomość bezwzględnej przewagi zakłamanych..

Wielu czytelników zwraca uwagę na tytuł zbioru reportaży. Spotykam się z opiniami, że wprowadza w błąd, że to zagranie marketingowe. Nie wiem na ile autorka miała tutaj coś do powiedzenia, ale faktycznie coś w tym jest. Spoglądając na tekst drugi i ostatni można dojść do wniosku, że to świetna klamra spajająca główny temat- rolę ofiary, która została pozbawiona głosu, zostając ze złamanym życiem i ofiary, która przełamując pamięć traumy ten głos odzyskuje- wstając jak feniks z popiołów. I w tym kontekście tytuł jest strzałem w dziesiątkę. Jednakże w zbiorze są opowiadania, które nie mieszczą się w tej stylistyce i tutaj wyraźnie już coś nie pasuje. Domyślam się, że nie jest łatwo jedną pointą spiąć taki wachlarz tematów, ale uważam, że warto pogłówkować i spróbować to zrobić w przyszłości, by niepotrzebnie nie narażać się na krytykę, która tak naprawdę nie skupia się na istocie tekstu. Jest to szkodliwe dla samego przesłania, dla odbioru całości i poszczególnych części, które poruszają niezwykle ważne dla człowieka i społeczności tematy.

Wywiad z autorką jest wisienką na torcie. Justyna Kopińska jawi się tutaj jako niezłomna, silna kobieta i wrażliwa marzycielka, która z wielkim uporem i konsekwencją walczy z… niemożliwym…? Nikt jednak nie odmówi słuszności tej walce.

Gorzkie są te moje refleksje. Świat jest zły, pełen niesprawiedliwości, przemocy. Zostaję z przygnębieniem większym od nadziei na zmianę. Mimo wszystko jednak, nie żałuję, że przeczytałam i myślę, że Justyna Kopińska za swoją pracę w obronie prawdy zasługuje na ogromny szacunek.

Zostawiam was z tym zdaniem…
„- Jaki powinien być temat, żebyś się nim zainteresowała? -Musi być uniwersalny, żeby nie poruszył tylko kilku zainteresowanych tematyką osób, żeby każdy mógł go odnieść do swojego życia. (…) I druga rzecz- powinna to być historia, która mnie dotyka, coś we mnie zmienia, powoduje, że pewne rzeczy sobie przewartościowuję, zadaję różne trudne pytania.”