poniedziałek, 16 lutego 2015

Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli"







 Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych Tom II. Ci, którzy walczyli"
 
wydawnictwo  Zwierciadło

data wydania   28 stycznia 2015

ISBN  9788364776311

liczba stron   296
 
 


W wyczekany piątkowy wieczór z wielką przyjemnością oddałam się lekturze 2 tomu sagi Ałbeny Grabowskiej pt. "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli". Gdyby nie całotygodniowe zmęczenie pochłonęłabym ją w jeden wieczór, ale i tak zajęło mi to zaledwie kilka godzin.
Po raz kolejny nie mogłam się oderwać, przełykałam łzy i wzruszenie ściskało mnie za gardło.
Losy brwinowskiej rodziny Winnych przyciągają jak magnes, lgną do serca, zaciekawiają i dają poczucie niezwykłej bliskości.
Dla mnie samej, wychowanej na wsi, w dużej, wielopokoleniowej rodzinie, rzuconej w samotny bezkres blokowiska wielkiego miasta, śledzenie ich historii było jak powrót do domu. Jak smak swojskiego chleba, jak przytulenie się do mamy, której na co dzień tak mi brak.
Wojenne losy Winnych, ich znajomych i powinowatych ściskają serce. A i po wojnie rodzina nie zazna spokoju, jak na to wskazuje zawieszające w próżni zakończenie.
A jednak muszę ubrać w słowa coś, co zakłóca mi w pełni hurraoptymistyczny odbiór powieści. Niesamowite zbiegi okoliczności łączące ze sobą postaci w nie tak małym znów świecie przedstawionym, w pewnym momencie dają uczucie przesytu i sprawiają wrażenie, że wszystko kręci się wokół Winnych. Wiem, że taki styl tej powieści, ale mnie to jednak trochę przeszkadza, tak samo, jak częste wybieganie w przyszłość i dopowiadanie losów bohaterów.
Autorka ma jednak niezaprzeczalnie swój rozpoznawalny styl, markę, szlif. Dla tych wzruszeń jakich mi dostarczyła, dla skojarzeń z domem, dzięki tęsknocie jaką we mnie obudziła, jestem w stanie przymknąć oko na wspomniane wrażenia. A przecież dla kogoś innego mogą być one plusem. Jednego jestem pewna- wiosną popędzę do księgarni po trzeci tom, by po raz kolejny spędzić wspaniały wieczór z najdroższymi przyjaciółmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz