czwartek, 26 marca 2015

Katarzyna Rosicka- Jaczyńska - "Ołówek"




Katarzyna Rosicka- Jaczyńska - "Ołówek"

wydawnictwo   Poligraf


data wydania  16 lipca 2011


ISBN   978-83-62752-47-8
liczba stron  300




Zawsze sobie planowałam, że kiedy los "podaruje" mi wolny czas w postaci długiego L4, to będę czytać, czytać, czytać. Nic bardziej mylnego. Począwszy od arcytrudnego czasu w szpitalu, wsłuchana w każdy odgłos obolałego i zszokowanego zmianą ciała, nie mogłam utrzymać książki w rękach.
Bardzo powoli wracałam do świata słów, ale tak naprawdę dopiero Katarzyna Rosicka- Jaczyńska, "Ołówek w rękach boga", znalazła do mnie drogę.
Czytając jak zwykle postanowiłam dowiedzieć się więcej o autorce i ze zdumieniem przecierałam oczy odnalazłszy jej zdjęcia w internecie. Jakaż to była piękna kobieta i jak piękną pozostała nawet w chorobie (SLA), która wyniszczyła Jej ciało. Piękno kryło się w uważnym spojrzeniu mądrych oczu i przede wszystkim w niezwykłym, opromieniającym wszystko wkoło uśmiechu.
Dar, jaki niezaprzeczalnie posiadała, to bałwochwalcza miłość do życia i szokująca na to życie zachłanność. Odnajduję tu podobieństwo do mojej ukochanej poetki Haliny Poświatowskiej.
I jak to się dziwnie w życiu plecie, że właśnie takie osoby spotykają na swojej drodze nieuleczalną chorobę i cały swój życiowy wigor wystawiają do walki o to, co najcenniejsze.
Kasia, dokonując rozlicznych retrospekcji, wspomina to, co minęło i bez ogródek mówi o tym, co jest. Nie unika tematów trudnych, bolesnych, osobistych, cały czas między wierszami mając na uwadze to, co najważniejsze- że w życiu liczy się tylko miłość.
Mówi o tym, jak szaleńczo szukała jej całe życie, potykając się i błądząc, raniąc siebie i innych. Choroba nauczyła Ją pokory, ale Jej nie złamała.
Ta książka to świadectwo najświętszych prawd i tego, że każdy człowiek, nawet schorowany, niemy, bezradny, ma godność i należy ją uszanować. A dla przeciętnego zjadacza chleba, to przypomnienie, abyśmy doceniali każdy moment i każdą chwilę, by bezmyślnie nie przeciekały nam przez palce. Byśmy nie narzekali i docenili jak wiele dał nam los, zanim nie będzie za późno.

"Bo czy nie jest cudem to, że możesz chodzić, masz sprawne ciało, że widzisz, słyszysz, oddychasz i możesz smakować życie na tyle sposobów? Dla mnie zamkniętej w bezruchu ciała, odzyskanie utraconej sprawności byłoby prawdziwym CUDEM."

czwartek, 19 marca 2015

Grażyna Jagielska- "Miłość z kamienia"

Grażyna Jagielska- "Miłość z kamienia"



wydawnictwo   Znak
data wydania  7 stycznia 2013
ISBN  978-83-240-2118-5

liczba stron  208
 
 


 
 
 
 Podążając za słowami Grażyny Jagielskiej schodzimy po krętych schodach coraz bardziej w dół. Ślizgamy się po omszałych stopniach, potykamy, rozpaczliwie chwytamy połamanej poręczy. Odstrasza nas pokryta pajęczyną, chropowata ściana, zapach wilgoci, ciemność, a jednak coś wabi i kusi, pomimo zagrożenia.
Trudno od samego początku ustalić co to jest. Pochłania analiza umysłu dążącego do osiągnięcia pełni i wygrania tej największej bitwy o przetrwanie, w świecie pozbawionym człowieczych praw, a także walki, o bycie poza czasem i bycie najlepszym, najszybszym w konstelacji tu i teraz.
Wciągamy się bezgłośnie w tę matnię uzależnienia od hazardowej gry o własne życie, w okrutnym, współczesnym świecie, w próbę ocalenia jednostki w brutalności i nieprzewidywalności wojny, w uświęcające poczucie, że skoro ona czeka, to ja jestem nieśmiertelny.
Ona, towarzyszka życia, dla której wspólna pasja okazała się drzwiami do szaleństwa.
Tak niepokojąco prawdziwie pisze o samotności, współuzależnieniu, lęku, schizofrenicznym czekaniu na ten nieodwracalny telefon, gubieniu niepostrzeżenie wszystkich nitek realnego życia, by ocknąć się wreszcie w poczuciu bezczasu we współczesnej ostoi życia nabrzmiałego działaniem- supermarkecie.
Doskonałe studium depresji lękowej, w której znalazłam bliskie mi i mam nadzieję zaleczone już rany.

To nie jest łatwa książka, to również podróż wgłąb siebie. Długo nie wyjdzie z głowy.

czwartek, 12 marca 2015

Michael Schofield- "Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie"


Michael Schofield- 
"Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i walka o jej ocalenie"




wydawnictwo Znak Literanova


data wydania 11 lutego 2013


ISBN 9788324023646


liczba stron 352
 
 



 



 Choć należę do czytelników wybierających trudną i zmuszającą do myślenia lekturę, nie wiem czy jakakolwiek książka tak mną wstrząsnęła, jak autobiograficzna powieść M. Schofielda pt. "Pomóc Jani".
 Wzięta do ręki w niełatwym pooperacyjnym czasie, pozwoliła zapomnieć o bólu fizycznym, gdyż bolała mnie całościowo: psychika, dusza, wszystko wyło. Może i dlatego, że sama wiem jak to jest mieć "inne" dziecko, które nie spełnia stawianych mu wymagań, o które trzeba walczyć z systemem, całym światem, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew nieczułym lekarskim ekspertyzom, strachowi i bezradności.
 Miłość niejedno ma imię, a miłości rodzica do dziecka nic nie może zatrzymać. Tylko ona jest sprzymierzeńcem i pozwala po stokroć wymyślać proch i zmieniać porządek świata.
 Olbrzymi ukłon w stronę niezwykłych- zwykłych ludzi, jakimi są rodzice Jani. Nigdy się nie poddali i nie dali sobie wmówić, że schizofrenia z racji swojej nieuleczalności zabierze im dziecko. Wytrzymali zwierzęcą agresję, walkę z systemem zdrowotnym, ubezpieczeniowym, samotność i milion innych prób, które zmiażdżyły by niejednego człowieka. Ich niepokonaną siłą, jak wspominałam, była miłość.
 Autor cudownie puentuje swoją porażającą i jednocześnie niosącą nadzieję opowieść. "Beautiful day"- piękny dzień, nie piękne życie, ale ta chwila, która trwa, tu i teraz.
 To trudna nauka dla każdego człowieka, który z różnych powodów boi się przyszłości. Innej drogi jednak nie ma. Żyj chwilą, łap ją jak mydlane bańki, zanim bezpowrotnie zniknie.



niedziela, 1 marca 2015

Spowiedź matki autysty

w graficie bezradności nieistniejących słów
niech mówią wiatr i piasek
bieg chmur może zdradzi
co kryjesz pod cieniem okularów

wielki błękit wypłakanych  łez
światło nadziei
najjaśniejszą pewność
że innego życia nie będzie

miłość
to czasem syzyfowy głaz
z doczepioną drabiną bez stopni
wiodącą na drugi koniec tęczy

błogosławieni, którzy wejdą

A na koniec utwór wokalistki, do której mam ogromny sentyment. Ważny, wręcz autobiograficzny. Jestem tylko człowiekiem, błądzę, zmieniam się, czasem gorzknieję, ale nigdy nie stracę wiary. Mam dla kogo żyć.

 

I dla ukojenia Edyta raz jeszcze. Magia.