płyną ze mnie wiersze
oplecione trwogą
gnają wzdłuż palców
łkają
smutkiem chwalebne
zagrałyby fioletem
gdybyś mógł je zobaczyć
przykre ich twarze
uwierają szepczą
sączą się
jak krew gorzkie
a ja trzymam się życia pięściami
nie wypuszczę z rąk
choć ciąży w dół
spadaniem
wiruje
kołuje
lekko ciężko w dół
na złamanie
na zamknięcie
w poświacie gwiazd
kiedyś pojmę
cel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz