wtorek, 20 września 2016

Karkonosze

pośród chmur
wiatr szepcze
milion cudnych zaklęć

gdy w trudzie 
kamienie odliczam stopami
mgła czaruje horyzont
zapach igieł i kawy

bliżej nieba
gdy tylko ciężki plecak
troski opadły po drodze
jak krople potu

jestem sokołem
wolność mi w skrzydłach gra 
wznosi ponad ziemię
nic mnie teraz nie zrani

Czasem jeszcze piszę...

mój świat
to barwy w głowie
kradziona chwila ciszy

wspomnienie ubrane w zapach
ulotność nieuchwytna

praca, że grabieją ręce
bieg do utraty tchu
wachlarz słów, których nie usłyszysz

pogubione ścieżki
zadeptane ślady

ciągle bijące 
wrażliwe serce
pod zmęczonym, zgarbionym grzbietem

i czasem jeszcze zachwyt
błysk olśnienie
ciągle jeszcze drgam
jak poruszona struna
jestem miłością
próbuję
to opisać