poniedziałek, 26 lutego 2018

Marcin Wicha- "Rzeczy, których nie wyrzuciłem"


Halina Poświatowska w książce "Opowieść dla przyjaciela" pisała:
"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc..."

Marcin Wicha przekonuje, że rzeczy pamiętają dłużej; zostaje w nich część energii, którą obdarzył je posiadający je człowiek.
Jego dotyk, emocje, fizyczna obecność- wiążą się z nim wspomnieniowo i namacalnie.
I dopiero po jego odejściu dotkliwie zawiadamiają o braku i utracie- swoim osamotnieniem.

Pragnęłam tej książki i obawiałam się jej. Nie z powodów osobistych, bo życie jak dotąd oszczędziło mi tych najboleśniejszych przeżyć vis-a-vis.. Pomimo to wiem, że to nieuchronne, każdego człowieka czeka ta lekcja i to niejeden raz.

Autor porządkując rzeczy, a głównie książki pozostałe po swojej matce, kreśli jej obraz utkany ze wspomnień. Człowieka bezkompromisowego, niejednoznacznego, nadzwyczaj bliskiego. Genealogia jej rodziny nie rozrastała się spokojnie w naszym kraju. Gałęzie drzewa łamały burze historii, wichury wymuszonych działań i osądów. W tym wszystkim wzrosła taka mocna, a jednocześnie krucha i taką ją odtworzył syn.

Śmierć, nienazwana bohaterka tej historii jest blisko, za progiem, framugą, słowem.

O tym jak pozwolić komuś bliskiemu odejść i jak zachować w sobie pamięć o nim, a jednocześnie pójść dalej swoją drogą, Wicha opowiedział najprościej i najpiękniej jak to możliwe; pod-świadomie? wchodząc w dyskurs z Haliną Poświatowską...

"Rzeczy, których nikt nie dotyka, stają się matowe. Blakną. Meandry rzeki, trzęsawiska, muł. [...]
I przedmioty już wiedziały. Czuły, że będą wkrótce przesuwane. Przekładane w niewłaściwe miejsca. Dotykane cudzymi rękami. Będą się kurzyć. Będą się rozbijać. Pękać. Łamać pod obcym dotykiem. [...]
Ale przedmioty szykowały się do walki. Zamierzały stawić opór. Matka szykowała się do walki.
- Co z tym wszystkim zrobisz?
Wiele osób stawia sobie to pytanie. Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady."

Zostają rzeczy, kilka rad, pustka, która zarośnie innym życiem i ślad, rysa na sercu, blizna wypełniona stratą, której nic nie wypełni.
I ta książka z ascetyczną okładką, która pomaga przez to przejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz